Pierwsza setka

Pierwsza setka

Kukurydzy Nadeszła wiekopomna chwila … ale w małej skali. Nareszcie udało się przekroczyć magiczne 100 km podczas jednorazowego wypadu i przy okazji zaliczyć trochę gmin. Dokładnie wg. Garniaka około 103 km a licznika Sigmy 107 km (komu bardziej wierzyć?). Oczywiście nie obyło się bez przygód w postaci jazdy na zablokowanych kołach z górki (przynajmniej wiemy jaka jest droga hamowania roweru), drogi istniejącej na mapie a w rzeczywistości tak zarośniętej, że nie dało się przejechać, przedzieraniu się przez pola kukurydzy rodem z horroru a na końcu jazda w egipskich ciemnościach mając jako jedyne źródło światła chińskie latareczki kupione na allegro za 50 zł (o dziwo dobrze się spisały). Nie będę się bardziej rozpisywać bo nie chce mi się opisywać każdego krzaczka czy budynku napotkanego po drodze a było ich sporo. Dla ciekawskich powiem, że widoki były urocze, trasa ciekawa i czasami zwariowana, chłód wieczorny  przenikliwy ale nie aż tak bardzo uciążliwy. Pojawił się też nowy cel… pierwsze 150 km. Ciekaw jestem kiedy uda się go zrealizować patrząc na ilość postojów jakie robimy aby coś obejrzeć i sfotografować.

Zostaw wiadomość