Sześć gmin i nowy rekord 114km

Sześć gmin i nowy rekord 114km

Powolnym krokiem zbliżam się z moją małżonką do 150km w ciągu doby. Oczywiście nie obyło się bez atrakcji ale o tym za chwilę. Start wcześnie rano bo chcemy tez coś pozwiedzać a nie tylko kręcić korbami. Zabieramy niezbędne rzeczy takie jak, woda, narzędzia, dętkę i coś do papusiania. Mówimy pa pa kocicy i w drogę. Na początku trafiamy na hodowlę kolorowego kwiecia, które tak urzekło, że trzeba było się zatrzymać i strzelić kilka fotek.  Następne na naszej drodze były ruiny czegoś bo chociaż kilkakrotnie przejeżdżaliśmy koło tego miejsca nie udało nam się ich zidentyfikować. Jedyną podpowiedź jaką udało nam się uzyskać to dwie nazwy ulic z pobliskiego skrzyżowania a mianowicie ul. Józefa Sawy-Calińskiego oraz ul. Andrzeja Stopki.

Pogoda cały czas nam dopisywała. Było ciepło, nawet bardzo ciepło a my standardowo nie nasmarowaliśmy się niczym przeciwsłonecznym co w efekcie skutkowało spaleniem i bólem piekącej skóry koloru czerwonego. Zanim to jednak nastąpiło po jakże przyjemnej jeździe asfaltem ukazała nam się bardzo stroma gruntówka, której kompletnie się nie spodziewaliśmy. Wyjazd oczywiście był jak dla nas niemożliwy więc spokojnie wepchaliśmy nasze rumaki. Tak oto powoli zbliżaliśmy się do Proszowic.

Gdy do nich dojechaliśmy była już pora obiadowa określona na bazie burczenia w brzuchu. Postanowiliśmy wiec wszamać jakiś obiadek i nasz wybór padł na sporą restaurację w pobliżu jakiejś stacji benzynowej tuż za Proszowicami. To był chyba jeden z najgorszych obiadów jakie jedliśmy. Przez resztę drogi ciągle nam się nim hepało. Dosłownie nic nie potrafiło zabić smaku. Nawet odrdzewiacz nie pomógł. Zaczęły nam też powoli dokuczać spieczone ręce. W końcu dojechaliśmy do Skalbmierza, punktu od którego zaczął się powrót i  gdzie koło kościoła zrobiliśmy pit stop regeneracyjny.

Teraz kierunek na gminę Pałecznica a następnie Radziemice. Droga piękna. Dookoła zielone pola aż trzeba było kilka fotek strzelić. Niestety zaczęło też dopadać nas zmęczenie. W kość dały nam ciągłe zjazdy i podjazdy bo teren dość mocno fałdzisty ale takie to już uroki na północ od Krakowa.

W końcu pod wieczór udało nam się dotrzeć do domku. Byliśmy zmęczeni ale i zarazem szczęśliwy bo zaliczyliśmy 6 gmin (Nowe Brzesko, Pałecznica, Proszowice, Radziemice, Kazimierza Wielka, Skalbmierz – kolejność przypadkowa) i pobiliśmy nasz rekord dystansowy uzyskując 114 km przebiegu w ciągu doby.

Wycieczka miała miejsce 28.04.2012r

Zostaw wiadomość